poniedziałek, 25 lipca 2016

starorobociański wierch


Czyli Tatry Zachodnie (8.06.2016) :)



Nasza babska wyprawa z początku czerwca, aż sama się dziwię, że to było już prawie 2 miesiące temu! Przyszedł czas najwyższy na krótką relację ;)



Z Krakowa wyjeżdżamy parę minut po 5:00. Jako kierowca i pomysłodawca trasy zaleciłam zrobienie zakupów dzień wcześniej, by nie tracić już czasu po drodze. W Kirach jesteśmy około 7:00, przebieramy buty, szykujemy plecaki i po zakupie biletu wstępu do TPN ruszamy Doliną Kościeliską w stronę Schroniska na Hali Ornak - zielonym szlakiem. Po drodze zatrzymujemy się na śniadanie, w końcu nie ma to jak posiłek na świeżym powietrzu ;)




Na Hali Ornak meldujemy się po 1,5 godziny. Jednak nie robimy postoju i obieramy szlak żółty, w kierunku Iwanickiej Przełęczy. Idziemy po kamiennych schodach, początkowo dość łagodnie, a po około półgodzinnym marszu kąt nachylenia zdecydowanie rośnie.






Na Iwanicką Przełęcz (1459 m. n.p.m.) docieramy około 9:30 i tutaj postanawiamy chwilę odpocząć.






Stąd ruszamy zielonym szlakiem. Cały czas pniemy się w górę, trzeba przyznać, że ta trasa daje nam się we znaki, zwłaszcza, że słońce coraz bardziej przygrzewa. Po niecałej godzinie mocnego wysiłku docieramy na grzbiet Ornaku. Tutaj szlak zdecydowanie łagodnieje, a naszym oczom ukazują się przepiękne widoki z każdej strony: od Ciemniaka z wyłaniającym się w oddali Giewontem, po Bystrą i głównym celem naszej wyprawy, Starorobociańskim Wierchem.
















Po chwili mijamy najwyższy punkt grzbietu, tj. Zadni Ornak, a następnie docieramy do Siwych Skał. Przez chwilę zastanawiamy się, gdzie ukrył się nasz szlak. Okazuje się, że prowadzi własnie przez ten skalisty fragment i robimy sobie małą wspinaczkę ;) Kilkanaście minut później jesteśmy już na Siwej Przełęczy.







Zaczynają nas lekko niepokoić ciemne chmury, które pojawiły się od Słowackiej strony. Zrywa się też coraz mocniejszy wiatr. Nie chcąc ryzykować, stwierdzamy, że zrobimy sobie chwilę przerwy i zobaczymy jak rozwinie się sytuacja. Po około półgodzinnym odpoczynku zauważamy, że wiatr, który lekko nas niepokoił rozgonił ciemne chmury i zaczyna się przejaśniać. Ruszamy więc dalej.

Po kilkunastu minutach, mijając jedyny dotychczas płat śniegu, dochodzimy do Siwego Zwornika. Stąd już tylko 45 minut marszu czerwonym szlakiem.







Zwiększa się kąt nachylenia, a dodatkowym utrudnieniem są obsuwające się pod naszymi nogami kamyczki. Zwłaszcza, że jest dość sucho. Przez szlak biegnie granica polsko-słowacka, a słupki graniczne przydają się by na moment przysiąść ;) Mijamy ludzi schodzących z góry, praktycznie dopiero tutaj mijamy kogokolwiek ;) Okropnie zmęczone, ale za to bardzo dumne i szczęśliwe docieramy na szczyt! Starorobociański Wierch 2176 m. n.p.m. jest najwyższym do tej pory zdobytym przeze mnie szczytem (po Szpiglasowym Wierchu 2172 ;)).






Na górze strasznie wieje, więc dość szybko się stamtąd ewakuujemy, szukając bardziej sprzyjającego miejsca na odpoczynek i stamtąd podziwiamy otaczającą nas panoramę Tatr, widząc dokładnie przebytą do tej pory trasę. Nie wracamy tą samą drogą, ruszamy w stronę Kończystego (2002 m. n.p.m.) i Trzydniowiańskiego Wierchu (1758 m. n.p.m.), a stamtąd do Doliny Chochołowskiej.







Tutaj jest już zdecydowanie łagodniej, szlak biegnie raz w dół, raz w górę. Miejscami trzeba mocniej uważać, ponieważ znowu dają nam się we znaki drobne kamyczki, na których nie trudno się poślizgnąć.










Z Trzydniowiańskiego Wierchu schodzimy w kierunku Polany Trzydniówki (poniżej Polany Chochołowskiej). Na szlaku trwa wycinka drzew, przez co jest mocno zniszczony. Stamtąd już równym marszem Doliną.




Wymęczone całym dniem do samochodu docieramy już mocno po 19:00. Stamtąd jedziemy do Zakopanego, gdzie zarezerwowałyśmy sobie nocleg. Tam zmęczenie jakby mija, do późna leżymy wspominając naszą wyprawę i przeglądając zdjęcia.

Żałujemy trochę, że nie udało nam się dotrzeć na Jarząbczy Wierch, gdzie z Kończystego Wierchu miałyśmy zaledwie godzinkę w obie strony. Ale co się odwlecze.. ;)

Pozdrawiam! :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz