Czyli spontaniczna sobotnia wycieczka (9.05.15).
Jeden z niewielu wspólnych wolnych weekendów.
Planów już od dłuższego czasu było sporo, a głównym celem były oczywiście Góry.
Sytuacja sprawiła jednak, że nie było mowy o wyjeździe, a na pewno nie kilkudniowym,
i w rezultacie w piątek po południu wylądowaliśmy u rodziców Dawida w Trzebini.
Zastanawialiśmy się, czy świat się nie zawali,
jeśli wybierzemy się gdzieś chociaż na jednodniową wycieczkę. W sobotę rano
obudziły nas wpadające przez okno promienie pięknego majowego słońca.
Postanowiliśmy – jedziemy. Wrocław!