niedziela, 27 marca 2016

wrocław


Czyli spontaniczna sobotnia wycieczka (9.05.15).




Jeden z niewielu wspólnych wolnych weekendów. Planów już od dłuższego czasu było sporo, a głównym celem były oczywiście Góry. Sytuacja sprawiła jednak, że nie było mowy o wyjeździe, a na pewno nie kilkudniowym, i w rezultacie w piątek po południu wylądowaliśmy u rodziców Dawida w Trzebini.

Zastanawialiśmy się, czy świat się nie zawali, jeśli wybierzemy się gdzieś chociaż na jednodniową wycieczkę. W sobotę rano obudziły nas wpadające przez okno promienie pięknego majowego słońca. Postanowiliśmy – jedziemy. Wrocław!




We Wrocławiu do tej pory nie byliśmy. Nie wiedzieliśmy też za bardzo co możemy zwiedzić w ciągu tak naprawdę pół dnia. Sama droga zajęła nam ponad 3 godziny – wystarczająco dużo czasu na ułożenie planu działania ;) .

Samochód parkujemy w centrum (już to okazało się wyzwaniem przy sobocie) i spacerkiem udajemy się na rynek, a stamtąd robimy sobie pieszą wycieczkę na Ostrów Tumski.




Docieramy do Piaskowego Mostu prowadzącego na Wyspę Piasek, a potem do uginającego się pod ciężarem poprzypinanych kłódek Mostu Tumskiego (zwanego też Mostem Miłości czy Mostem Zakochanych). My kłódki nie zawieszamy, ale za to kupujemy pyszne lody w pobliskiej budce i powoli ruszamy dalej.












Po przejściu przez most mijamy Kościół św. Krzyża i ulicą katedralną idziemy w kierunku Archikatedry św. Jana Chrzciciela.




Akurat kończy się msza, więc postanawiamy dyskretnie wkraść się do środka i poczekać do końca, po czym zwiedzamy jej wnętrze oraz wsiadamy do windy na wieżę widokową.
Pogoda tego dnia wyjątkowo nam dopisała, widoki z wieży są przepiękne! Robimy pamiątkowe zdjęcia i wracamy do windy.











Kolejnym naszym celem jest położony niedaleko Ogród Botaniczny. Jest to cudowne miejsce do wypoczynku. Tyle zieleni i to praktycznie w centrum miasta! I po to tam weszliśmy – odpocząć, pospacerować. Na pewno było to dla nas ciekawe doświadczenie ;)






















Po zwiedzeniu Ogrodu wracamy tą samą trasą do Rynku. Po drodze zatrzymujemy się na obiad. Odszukujemy nasz samochód i wracamy do Trzebini.



Jedno jest pewne – na pewno jeszcze tu wrócimy!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz